wtorek, 27 lipca 2010

Architektura a krajobraz.

Obserwatorium Karkonoskie - odsłona czwarta. 26 października 2007r. Udział wzięli: Jacek Jakubiec, Wojciech Drajewicz, Jacek Godlewski. Wstęp i prowadzenie: Andrzej Więckowski.



Architektura a krajobraz

Dom stoi w środku. Dom jest miejscem centralnym. Dom jest centrum tego okręgu, który widzę obracając się dookoła. Już choćby z tego trywialnego względu dom stoi w środku świata, którego granicą jest horyzont. Nie potrafię być inaczej. Za horyzontem są zaświaty, ubi leones, terra incognita. Dom stoi w środku krajobrazu. Krajobraz ten to moja matczyzna. Otoczenie na wyciągnięcie ręki, na rzut oka. Ojciec przekracza granice widzialnego świata.
*
Dom to ja, najpierw ubrany w pieluchy skór, potem w szałas, jeszcze później w mury. Świątynia to ja ubrany w kościół jako zbiorowość wiernych, jako jeden z wielu, albo kapłan, czyli wszyscy w jednym. Pałac to ja ubrany w odpowiedzialność władzy, albo jej podporządkowany. Ja jestem w centrum, bo ja widzę sam. Jestem w tym suwerenem. Nie potrafię być inaczej niż tylko w ten sposób. Ja jestem epifanią.
*
To miejsce jest centrum świata, bo ja tu jestem, który widzi. To, co widzę, krajobraz otoczony kręgiem horyzontu, jest jedynym dostępnym mi krajobrazem. Każdorazowo widząc ― jestem hierofanią: widzącym krajobraz. Krajobraz widziany, to krajobraz kosmizowany w świętym kręgu horyzontu. Często o tym zapominam na zawsze. Przypomnienie to symbolizacja: na jakąś pojedynczą rzecz naciska cały świat. Symbole to wspomnienia epifanii.
*
Tutaj, a nie gdzie indziej, jest centrum, bo tutaj nastąpiła kosmizacja: urodziłem się, albo umarłem, narodziłem się na nowo, uniknąłem śmierci, zabiłem smoka, znalazłem wyjście z labiryntu lasu, bagien, Bóg dał mi znak. Tutaj połączyły się niebo i ziemia i piekło. Tutaj usta-nowił się porządek, tutaj czas jest: staje się w powtarzanym rytuale wieczną teraźniejszością. W rytuale, czyli powtarzaniu czynności pierwszej, wzorcowej, stwarzającej ― wykonanej in illo tempore. Powtarzając, powtarzam stworzenie świata, staję się tego stworzenia rówieśnikiem, wchodzę do wieczności.
*
Miejsce sakralne to miejsce, gdzie odtwarzam pierwotną hierofanię, która tę przestrzeń uświęciła. Hierofania nie tylko uświęciła to miejsce, ale zapewniła mu trwałość sakralną: tutaj hierofania się powtarza i pozwala człowiekowi mającemu do niej dostęp czerpać z niej siły.
*
Nie wybieram tego miejsca, lecz je odkrywam, ono mnie się objawia. Miejsce pod dom musi być zaznaczone przez coś innego, co przyszło z innego porządku. Geomancja to pusta gramatyka żywych hierofanii. Krąg kamieni otaczających świętą przestrzeń to fundament domu i fundament architektury. Za tym kręgiem, w środku, działa sacrum ― życiodajne, ale dla profana niebezpieczne. Stąd przekraczanie progu otoczone jest podwójnym rytuałem: by uobecnić życiodajną siłę hierofanii, a jednocześnie przepisami bezpieczeństwa, by ta siła nie zabiła. Z tej podwójności rodzi się architektura.
*
Jako miejsce powtarzającej się hierofanii jest budowla zbudowanym wokół osi świata imago mundi. Zachowana jest w niej paradoksalna dialektyka sacrum. Jest jedyna i powtarzalna, niedostępna i otwarta, transcendentna i podręczna. Wśród niezliczonych przepisów rytualnych oddzielają się umiejętności kapłańskie od rzemieślniczych, wcześniej nierozerwalnie złączone. Powstaje sztuka, czyli umiejętność. Jako kanon, zbiór reguł.
*
Przepisy bezpieczeństwa mające chronić przed niebezpieczeństwem przejawiania się sacrum stają się powoli przepisami budowlanymi w najszerszym sensie, czyli architekturą, która stopniowo podporządkowuje się celom pozbawionym sakralnego charakteru. Takim jak ochrona przed zimnem i deszczem, higiena, odpoczynek po pracy, rozrywki. Z okien domu nie widać już Świętej Góry, nie pamięta się o niej. Dom nie jest zbudowany wokół osi świata.
*
Zbiór reguł, techne ― sztuka jako umiejętność nie musi być związana z przeżyciem sacrum, bo może ono być zapośredniczone, zmumifikowane w sposobach, w techne, w sztuce wykonywania. Na przykład sztuki architektonicznej według pitagorejskich zasad harmonii i proporcji.
*
Dom nie musi też być integralną częścią krajobrazu (dopiero dom stanowił krajobraz). Teraz są dwie różne, antagonistyczne części: naturalny krajobraz i zbudowany przez człowieka dom. To, co niezależne od człowieka, i co zależne; co konieczne i co mogłoby być inne.

Andrzej Więckowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz